Ogród Książek

Przeczytałem kiedyś pewną książkę i całe moje życie się zmieniło...

 

Orhan Pamuk "Nowe życie"

Jak być piękną i zdrowo żyć - "Pretty Happy" Kate Hudson

Autor: Kate Hudson
Tytuł: Pretty Happy.
Przepis na pokochanie siebie
Liczba stron: 256
Wydawnictwo: Kobiece
 
W czym tkwi sekret piękna i zdrowego stylu życia? Sądzicie, że wystarczy przypadkowo wybrana modna dieta? Wierzycie, że powtarzając zestaw ćwiczeń jakiegoś celebryty, uzyskacie wymarzoną sylwetkę? Nic bardziej mylnego. Kate Hudson w swoim poradniku "Pretty Happy" przekonuje, że tak naprawdę wystarczy wsłuchać się w siebie. Zrozumieć sygnały, jakie wysyła nam organizm i właściwie na nie reagować.
Podobno najprostsze rozwiązania są najlepsze, a właśnie takie prezentuje Kate Hudson w swojej książce. Zamiast stosować kolejne dziwne diety albo zamęczać się ćwiczeniami, które nie dają nam żadnej radości, dostajemy od autorki inną propozycję. Przedstawia nam swoje cztery filary dbania o siebie, a dzięki szczegółowym wyjaśnieniom i licznym wskazówkom bez problemu możemy je dopasować do własnych potrzeb. A czym są te filary? Pierwszy z nich polega na podtrzymywaniu intuicyjnego związku ze swoim organizmem (byciu "body smart"). Samoakceptacja i szacunek do samego siebie to podstawa, o wiele łatwiej dostrzec wówczas sygnały wysyłane przez nasze ciało. Filar drugi dotyczy odżywiania - dostajemy ogólne wskazówki dotyczące jedzenia (np. rezygnacja z przetworzonych produktów, pobudzenie kubków smakowych przez uwzględnianie wszystkich sześciu smaków w jadłospisie każdego dnia), listy zdrowych i niezdrowych produktów. Filar trzeci to obudzenie swojego ciała poprzez ruch. Autorka nie narzuca jednak czytelnikowi jednego konkretnego zestawu ćwiczeń. Zamiast tego zachęca do spróbowania różnych aktywności i wybrania tych, które będą nam sprawiać najwięcej radości. Ostatni z filarów dotyczy cudu uważności, a narzędziem, jakie ma nam tutaj pomóc, jest medytacja. A właściwie dowolny z jej wielu rodzajów. Zanim więc odrzuci Was myśl o siedzeniu po turecku i mruczeniu pod nosem - nie o to chodzi. Wystarczy nawet tak prosta sprawa jak np. słuchanie ulubionej muzyki podczas spaceru. Co jeszcze? Sprawdzimy m.in. jakim typem organizmu jesteśmy według ajurwedy, ocenimy swoją uważność czy np. poznamy proste metody oczyszczania (z przepisami).
"Pretty Happy" to poradnik, który naprawdę do mnie przemawia. Kate Hudson w prosty i bardzo przejrzysty sposób dzieli się swoimi doświadczeniami i udziela porad, jak możemy sprawić, by nasze życie stało się lepsze, zdrowsze i szczęśliwsze. Nie daje jednej uniwersalnej instrukcji, co mamy robić, a czego nie. Każdy z nas jest przecież inny, więc to, co sprawdza się w jej przypadku, w innych może nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Otrzymujemy zatem wybór narzędzi i liczne wskazówki, reszta należy już do nas. Książka Kate Hudson okazała się ciepła, sympatyczna, a przy tym bogata w różnorodne informacje. Do tego została naprawdę pięknie wydana - twarda oprawa, przyciągająca wzrok okładka, a w środku jeszcze więcej świetnych zdjęć.
Polecam!
Zuzanna
 
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/07/jak-byc-piekna-i-zdrowo-zyc-pretty.html

O miłości i drugich szansach - "Powiedz wreszcie prawdę" Dany Reinhardt

Autor: Dana Reinhardt
Tytuł: Powiedz wreszcie prawdę
Liczba stron: 240
Wydawnictwo: Jaguar

 

Jak wiele gotowi są zrobić ludzie dla poczucia akceptacji, przynależności do grupy? Kłamstwa, koloryzowanie, przemilczanie niewygodnych faktów - ostatecznie to i tak nie wychodzi nikomu na dobre. Dostosowywanie się do oczekiwań innych za wszelką cenę zawsze jest złym pomysłem. Jeśli bowiem nie akceptują nas takimi, jacy jesteśmy naprawdę, w momencie gdy rozwieje się iluzja, wszystko się rozpadnie. Dość boleśnie przekonał się o tym bohater powieści Dany Reinhardt Powiedz wreszcie prawdę.
Siedemnastoletniego Rivera właśnie rzuciła dziewczyna. Kompletnie zaskoczony i zdruzgotany nastolatek nie może się z tym pogodzić. Początkowo wierzy, że jeśli się zmieni, zdoła jeszcze odzyskać ukochaną Penny. Ulubiona zupa dziewczyny i kwiaty to jednak za mało. Nawet urocza młodsza siostra nie jest w stanie zmiękczyć jej serca. W drodze do domu chłopakowi rzuca się w oczy czarny napis na białej markizie: "Druga Szansa", a umieszczone na drzwiach słowa robią na nim takie wrażenie, że postanawia wejść do środka. Odbiera to jako znak od losu, pomoc w walce o Penny. Życie ma jednak wobec niego trochę inne plany.
Powiedz wreszcie prawdę to krótka, skłaniająca do refleksji powieść o miłości, przyjaźni, odrzuceniu, uzależnieniach, o kłamstwach i ich konsekwencjach. Chociaż w zasadzie nie dzieje się tu zbyt wiele, lektura mimo wszystko jest ciekawa i wciągająca. River od razu zyskał moją sympatię, podobnie jak jego przyjaciele. Szkoda tylko, że Maggie, Luke i Will zostali przedstawieni tak pobieżnie, podobnie zresztą jak uczestnicy spotkań Drugiej Szansy. Obserwujemy, jak krok po kroku główny bohater brnie w kolejne kłamstwa. Choć wie, że robi źle i pragnie wyjawić prawdę, właściwy moment, by to zrobić, nigdy nie nadchodzi. Sytuacja komplikuje się coraz bardziej, a on nie potrafi się z niej wyplątać.

Powieść Dany Reinhardt czytało mi się szybko i przyjemnie. Choć żałuję, że była taka krótka i nie miałam możliwości bliższego poznania większości bohaterów, wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Zabawna, ale i skłaniająca do refleksji nad życiem, przekonująco i realistycznie ukazuje problemy i emocje towarzyszące nastolatkom. Jesteśmy świadkami rozstania i rodzącego się nowego uczucia, dzielimy z bohaterem ból, poczucie odrzucenia i zagubienia. Towarzyszymy mu, gdy próbuje naprawić sytuację i zdefiniować siebie na nowo, gdy mierzy się z przeciwnościami losu i przezwycięża własne obawy. Wbrew pozorom to lektura nie tylko dla młodych czytelników, myślę, że każdy może w niej znaleźć coś dla siebie. Polecam!
Zuzanna
 
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/07/o-miosci-i-drugich-szansach-powiedz.html

Finał gorącej serii prawniczej - "Prawo miłości" Whitney G. [DOMNIEMANIE NIEWINNOŚCI #3]

Autor: Whitney G.
Tytuł: Prawo miłości
Cykl: Domniemanie niewinnościtom 3
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Kobiece



Dwa pierwsze tomy serii Domniemanie niewinności pozostawiły mnie z mieszanymi odczuciami. Choć ilością i stylem przedstawiania scen miłosnych autorka zupełnie nie trafiła w mój gust, to jednak pozostałe wątki związane z postaciami głównych bohaterów zaintrygowały mnie na tyle, by sięgnąć także po ostatnią część tego cyklu. Ale czy było warto?

Głęboko zraniona i rozczarowana zachowaniem Andrew, Aubrey pod wpływem chwili podejmuje trudną decyzję. Bez uprzedzenia rezygnuje ze stażu, pakuje swoje rzeczy i opuszcza miasto. Odcina się nie tylko od aroganckiego prawnika, ale również od własnych rodziców, którzy nadal skupieni są wyłącznie na sobie. Podążając za marzeniami, dziewczyna postanawia wziąć udział w przesłuchaniach do Nowojorskiego Zespołu Baletowego. Tymczasem Andrew nie potrafi się odnaleźć w nowej sytuacji. Zaniedbany i wściekły na wszystkich wokół, stopniowo zaczyna dopuszczać do siebie niepokojącą myśl... A co, jeśli jednak się mylił?
"Prawo miłości" to w moim odczuciu najlepsza część serii Domniemanie niewinności. Choć  autorka znów poupychała sceny erotyczne wszędzie, gdzie tylko się dało, to jakimś cudem zdołałam przez nie przebrnąć i skupić się na tym, co faktycznie mnie ciekawiło. Nareszcie mogłam poznać szczegóły z przeszłości Andrew, a Aubrey pokazała, że stać ją na coś więcej niż tylko plucie szefowi do kawy i narzekanie, że źle ją traktuje. Gdy dziewczyna zdecydowała się odrzucić ten chory układ, zadbać o swoją przyszłość i marzenia, wreszcie zaczęło się coś dziać. Najbardziej wciągnął mnie jednak wątek dotyczący Andrew i wydarzeń, które odmieniły go na zawsze. Tę część historii uważam za najciekawszą i najlepiej napisaną. 
Niestety to wszystko, co przeszkadzało mi w "Oskarżycielu" i "Niewinnej", nadal działało mi na nerwy. Miałam nadzieję, że w tej ostatniej części serii język nie będzie już aż tak wulgarny. Tak się jednak nie stało. Choć wydawało się, że w drugim tomie został nieco złagodzony, teksty wprawiające mnie w stan głębokiego zażenowania powróciły z dawną siłą. Maili Andrew niemal nie dało się czytać, a jego wypowiedzi w większości przypadków wcale nie były lepsze. Trochę przykro mi to pisać, ale moją najczęstszą reakcją podczas lektury była ta widoczna poniżej.
Wbrew pozorom "Prawo miłości" Whitney G. czytało mi się całkiem nieźle. Owszem, przez większość czasu czułam się zażenowana, wkurzona albo zirytowana, ale zdarzały się też momenty zabawne i całkiem ciekawe. Liczne sceny erotyczne zdecydowanie mi się nie podobały, za to wszelkie fragmenty dotyczące przeszłości Andrew okazały się autentycznie dobre i wciągające, i do pewnego stopnia zneutralizowały te negatywne wrażenia. To dzięki nim ta książka zasłużyła sobie w moich oczach na miano najlepszej spośród trzech części cyklu Domniemanie niewinności, co niestety nie zmienia faktu, że całość wypadła moim zdaniem zupełnie przeciętnie. Jeśli nie przeszkadza Wam wulgarny język, denerwujące postaci i przewidywalność fabuły, możecie po nią sięgnąć, w przeciwnym wypadku - nie polecam.
Zuzanna
 
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/07/fina-goracej-serii-prawniczej-prawo.html

Siła nieuniknionego przeznaczenia - "Spętani przeznaczeniem" Veroniki Roth [CARVE THE MARK #2]

Autor: Veronica Roth
Tytuł: Spętani przeznaczeniem
Cykl: Carve the Mark, tom 2
Liczba stron: 516
Wydawnictwo: Jaguar
Premiera: 23 maja 2018
 
Po lekturze "Naznaczonych śmiercią" byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, których zdążyłam już polubić. Liczyłam na więcej akcji i szybsze jej tempo oraz na bliższe poznanie pozostałych planet należących do wykreowanego przez Veronikę Roth wszechświata. Jak wypadła kontynuacja historii Cyry i Akosa? Zapraszam na recenzję.
Po wydarzeniach w amfiteatrze nasi bohaterowie odlatują z Voa. Kanclerz Thuvhe zamierza udać się do Siedziby Zgromadzenia, ale pozostali mają inne plany. Obawiają się, że Isae skieruje swój gniew także przeciwko nim i będzie dążyła do zemsty bez względu na konsekwencje. Dlatego umieszczają ją w kapsule ratunkowej i wystrzeliwują ze statku. Cisi postanawia jej towarzyszyć. Reszta załogi kieruje się na Ogrę, do siedziby buntowników. Czy uda im się zapobiec nadciągającej wojnie? Jak poradzą sobie w obliczu rewelacji ujawnionych przez miejscową wyrocznię?
W pierwszym tomie dało się wyraźnie odczuć, jak powoli rozwija się akcja. Czytałam kolejne strony i rozdziały, które nie przynosiły w zasadzie nic nowego. Na szczęście tym razem nie miałam już takiego wrażenia. Działo się zdecydowanie więcej, dzięki czemu z każdym następnym zdaniem wciągałam się w tę historię coraz bardziej. Kilka razy dałam się poważnie zaskoczyć autorce - takiego rozwoju sytuacji się nie spodziewałam. Cieszyło również ponowne spotkanie z interesującymi bohaterami, chociaż Cyra i Akos momentami zaczynali mnie już irytować. Spięcia między nimi i brak komunikacji wydawały mi się dziecinne i nie do końca zrozumiałe, ale dobrze, że mogłam się wtedy skupić na pozostałych bohaterach, wcale nie mniej intrygujących. Z przyjemnością zwiedzałam razem z nimi dwie kolejne planety - Ogrę i Othyr, chociaż przyznaję, że pewien niedosyt pozostał. Liczyłam po cichu na poznanie wszystkich dziewięciu...
 
Była też jedna rzecz, która mnie niezmiennie dziwiła i rozpraszała. I chodzi tu o narrację. Wydarzenia relacjonowali na zmianę różni bohaterowie - Cyra, Akos, Eijeh, Cisi - i to był całkiem fajny zabieg, podobał mi się. Nie rozumiem jednak, dlaczego narracja pierwszoosobowa przechodziła nagle w trzecioosobową i to tylko w przypadku rozdziałów dotyczących Akosa. W pierwszym tomie również mnie to zastanawiało, ale tutaj jeszcze bardziej rzucało się w oczy.
Chociaż powieść "Naznaczeni śmiercią" mnie nie zachwyciła, to jednak zdołała zainteresować mnie na tyle, że sięgnęłam po kontynuację z wielką ciekawością i jeszcze większymi oczekiwaniami. Akcja, która nabrała tempa dopiero pod koniec pierwszego tomu, tutaj rozwijała się o wiele szybciej, a kolejne zwroty akcji naprawdę zaskakiwały. Wreszcie mogłam dać się wciągnąć lekturze, nie narzekając, że za mało się dzieje. "Spętanych przeznaczeniem" czytałam z prawdziwą przyjemnością, z zapartym tchem śledząc poczynania bohaterów. W moim odczuciu drugi tom wypadł zdecydowanie lepiej niż pierwszy, czyniąc serię Carve the Mark naprawdę wartą uwagi. Polecam!
Zuzanna
 
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/sia-nieuniknionego-przeznaczenia.html

Krwawe zmagania z losem w "Naznaczonych śmiercią" Veroniki Roth [CARVE THE MARK #1]

Autor: Veronica Roth
Tytuł: Naznaczeni śmiercią
Cykl: Carve the Mark, tom 1
Liczba stron: 536
Wydawnictwo: Jaguar
 

 

Co czyni nas takimi, jacy jesteśmy? Pochodzenie, więzy krwi, kraj, w którym przyszło nam żyć? Do jakiego stopnia możemy kontrolować nasz los, kształtować swoją przyszłość? Czy w ogóle mamy jakiś wpływ na to, w jaki sposób potoczy się nasza historia, a może o wszystkim decyduje przeznaczenie lub przypadek?
Niełatwo odnaleźć się w świecie, gdzie każdy człowiek ma jakąś przyszłość, ale los posiadają jedynie wybrańcy. Ujawnione w wizjach wyroczni mogą zwiastować wielki sukces lub... narażać na śmiertelne niebezpieczeństwo. Gdy Zgromadzenie niespodziewanie podaje je do publicznej wiadomości, prowokuje ciąg brutalnych, krwawych wydarzeń - władca ludu Shotet nie cofnie się przed niczym, by uchronić się przed zapowiedzianym upadkiem. Zleca porwanie braci Keresethów - Akosa i Eijeha - pochodzących ze znienawidzonego ludu Thuvhe. Liczy na to, że z pomocą wyroczni zmieni przypisany mu los i wkrótce podporządkuje sobie całą planetę. Nie waha się wykorzystywać własnej siostry, Cyry, która samym dotykiem potrafi sprawić niewyobrażalny ból, choć sama również bezustannie go odczuwa. W jego oczach czyni to z niej idealne narzędzie tortur i... kata. Przydziela jej na służącego Akosa - ze względu na swój specyficzny dar jest on jedyną osobą zdolną ulżyć jej w cierpieniu. Nie zdaje sobie jednak sprawy, jak wiele będzie go kosztować ta decyzja.
Ciekawe fantastyczne krainy tworzone przez autorów od podstaw niezmiennie mnie intrygują i przyciągają. Ogromnie się więc ucieszyłam, widząc, że w tym przypadku będę miała szansę poznać cały wszechświat wykreowany przez Veronikę Roth. Dziewięć planet oplecionych tajemniczą wstęgą nurtu, każda z nich inna, zaludniona przez odrębny naród o charakterystycznych cechach, a do tego Zgromadzenie czuwające nad nimi wszystkimi... i ingerujące w ich sprawy. Zapowiadało się naprawdę dobrze. Trochę rozczarowuje fakt, że w zasadzie poznajemy bliżej tylko dwie z tych planet, ale mam wielką nadzieję, że w drugim tomie znajdą się i te pozostałe. Bohaterowie również zrobili na mnie całkiem dobre wrażenie, szczególnie Cyra, która wciąż odkrywa siebie i z każdym krokiem zmienia się na lepsze. No i zaintrygował mnie cały szereg postaci drugoplanowych - od Teki, Isae, Joreka, aż po Sifę i Ymę - liczę na to, że jeszcze niejednego się o nich dowiem, czytając kontynuację tej historii.
 
Chociaż jednak pomysły autorki na fabułę i kreację świata przedstawionego przypadły mi do gustu, a bohaterowie zaciekawili, całość nie zrobiła na mnie jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Owszem, czytało się to całkiem dobrze, ale biorąc pod uwagę objętość powieści, nie działo się w niej zbyt wiele. Czytałam kolejne rozdziały z nieprzyjemnym wrażeniem, że akcja niemal stoi w miejscu. Czasem zdarzało jej się przyspieszyć, ale zadowalające tempo zyskała dopiero na koniec, pozostawiając mnie z głębokim poczuciem niedosytu.
Pierwsze spotkanie z twórczością Veroniki Roth zdecydowanie nie powaliło mnie na kolana, ale też nie zdołało mnie zbyt mocno znudzić. Akcja rozwijała się powoli, zbyt wiele razy grzęznąc po drodze w mało istotnych opisach. Kolejne wydarzenia powinny czytelnika porywać, ciągnąc go dalej za sobą, a nie kazać mu na siebie niecierpliwie czekać. Żałuję, że tak się stało, bo w moim odczuciu ten świat i ta historia miały naprawdę dobry potencjał. Autorka zdołała mnie nimi autentycznie zainteresować i wciąż liczę na to, że drugi tom zrobi na mnie lepsze wrażenie, gdyż ten był po prostu... niezły. Jeśli nie przeszkadza Wam brak porywającej akcji i przewijające się co jakiś czas brutalne sceny, możecie dać mu szansę. 
Zuzanna
 
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/krwawe-zmagania-z-losem-w-naznaczonych.html

Intruz we własnym ciele - "Tkanki" Dominiki van Eijkelenborg

Autor: Dominika van Eijkelenborg
Tytuł: Tkanki
Liczba stron: 456
Wydawnictwo: Kobiece

 

Pamięć tkankowa. Wspomnienia, emocje, fragmenty osobowości rozproszone po całym organizmie, zbierające się w różnych narządach. Najsilniejsze pole elektromagnetyczne wytwarza ponoć serce, więc to ono jest ich najtrwalszym nośnikiem. Zdarza się czasem, że pacjenci po transplantacji doświadczają niewytłumaczalnych zmian zachowań, upodobań, a nawet przeżywają w snach wydarzenia z przeszłości dawcy. Czy to możliwe, by wraz z organem otrzymali część osobowości innego człowieka? Czy zbiór tkanek może przemycić coś więcej, stać się intruzem w nowym ciele?
Ciężko chora nastoletnia Evi potrzebuje przeszczepu serca. Jej stan wciąż się pogarsza, uniemożliwiając normalne życie. Dziewczyna łatwo się męczy, prawie nie wychodzi z domu, a znajomi stopniowo odsuwają się od niej, nie potrafiąc się odnaleźć w jej towarzystwie. Jedynie Toby wiernie trwa u jej boku, niezależnie od okoliczności. Rodzice nastolatki obserwują córkę z rosnącym strachem, modląc się o dawcę. Ta długo wyczekiwana chwila wreszcie nadchodzi, a Evi dostaje nowe serce. Przeszczep się udaje, lecz to jeszcze nie pora na szczęśliwe zakończenie. Z pozoru wszystko idzie idealnie, a kolejne wyniki badań pozostają bez zarzutu, coś jednak jest nie tak. Z dnia na dzień psuje się świetna dotąd relacja dziewczyny z matką, ulubione potrawy przestają jej smakować, jej gust diametralnie się zmienia, nawet sympatia do Toby'ego znika bez śladu. Zaniepokojona matka próbuje szukać pomocy, lecz wszyscy wokół bagatelizują jej obawy.
Powieść Dominiki van Eijkelenborg całkowicie mnie wciągnęła. Historia Evi i jej bliskich intrygowała już od pierwszych stron, a klimat pełen napięcia i poczucie ciągłego zagrożenia towarzyszyły do samego końca lektury. Pomysł na fabułę był dla mnie nowością i zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie, a teoria o pamięci tkankowej okazała się niezwykle ciekawa. Bardzo spodobał mi się również sposób narracji, prowadzonej na zmianę przez najważniejszych bohaterów - Evi, jej matkę, Finna i Sandera. Dzięki temu zyskałam lepszy wgląd w sytuację i możliwość spojrzenia na rozgrywające się wydarzenia z kilku różnych perspektyw. Autorka spisała się także jeśli chodzi o kreację głównych bohaterów. Każda z postaci sprawiała wrażenie wyjątkowej i obmyślonej z wielką dbałością o szczegóły, choć chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o ojcu Evi i Arjenie. Emocji nie brakowało, a zakończenie okazało się dość zaskakujące.
"Tkanki" zaintrygowały mnie oryginalną fabułą, przykuły uwagę umiejętnie skonstruowanymi postaciami, utrzymywały w niepewności do ostatnich stron i zapierały dech ogromem przeróżnych emocji. Ta lektura wywarła na mnie niesamowite wrażenie, z pewnością zapamiętam ją na długo. Chętnie sięgnę również po pozostałe książki autorki. Jeśli lubicie tajemnicze historie i dreszczyk niepokoju, szczerze Wam polecam!
Zuzanna
 
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/intruz-we-wasnym-ciele-tkanki-dominiki.html

"Bramy Światłości. Tom 2" Mai Lidii Kossakowskiej [ZASTĘPY ANIELSKIE #6]

Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Bramy Światłości. Tom 2
Cykl: Zastępy Anielskie, tom 6
Liczba stron: 560
Wydawnictwo: Fabryka Słów



Po udanym pierwszym tomie przyszła kolej na drugi. Cieszyłam się z tego, że przede mną ponad 500 stron historii. Bardzo chciałam ją przeczytać, mając nadzieję, że ten tom będzie równie dobry jak poprzedni. Szczerze, trochę się zawiodłam. A oto co, jak i dlaczego. 
Tak samo jak w pierwszym tomie, nie trzymamy się tylko jednego wątku. Rozdziały rzucają nas wszędzie. Niebiańska ekspedycja wpadła w poważne kłopoty. Przez zazdrosnego Matariśwana Daimon spadł z wodospadu, a na domiar złego nikt nie wie, czy żyje. W Królestwie Gabriel popada w obłęd. Od dłuższego czasu nie dostaje wieści z wyprawy, przez co staje się nerwowy i drze się na wszystkich wokoło. W Głębi Razjel walczy, by nieobecność Lampki się nie wydała. Trochę mu to nie idzie, bo "Lucyferem" zaczyna się interesować Nergal.
Autorce nie brakowało fantazji. Wprowadza nowych bohaterów i zabiera nas w świat Azteków. To naprawdę istny raj, nie dla naszych bohaterów... Tamoanchan to wrogi świat, w którym zostali oni poddani bardzo krwawym obrzędom. Daję duży plus za to, bo miałam trochę dość tych samych miejsc.
Uwaga, teraz zaczyna się najlepsza część recenzji, czyli narzekanie. Wiecie, trzeba rozwijać talent. Innym uczestnikom ekspedycji chyba przegrzały się mózgi. Sereda jest tak wkurzająca. Najpierw krzyczy na Matariśwana, że go ukarze, a potem wierzy ślepo w każde jego słowo. Inni członkowie ekspedycji też jakby nic nie widzieli, poza Lampką. I szczerze to było trochę nudno. Opisy ciągnęły się niemiłosiernie przez wiele stron i nic nie wnosiły. Akcja stała w miejscu, trochę pod koniec zaczęło się dziać, ale i tak niewiele, przez co nadal czuję niedosyt.
Podsumowując, książka nie jest zła, ale i nie wspaniała. Po prostu dobra. Na końcu dam plus za okładkę, która jest śliczna. Zakończenia w ogóle się nie spodziewałam, za co też daję plus. Pozostaje mi tylko czekać na trzeci tom, mając nadzieję, że nie będzie w nim masy opisów.
LostGirl
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/bramy-swiatosci-tom-2-mai-lidii.html

"Bramy Światłości. Tom 1" Mai Lidii Kossakowskiej [ZASTĘPY ANIELSKIE #5]

Autor: Maja Lidia Kossakowska
Tytuł: Bramy Światłości. Tom 1
Cykl: Zastępy Anielskie, tom 5
Liczba stron: 512
Wydawnictwo: Fabryka Słów
 



Dawno temu czytałam historie o aniołach. Oczekiwałam ciekawej fabuły, a nie typowego romansidła. Cóż, po roku wróciłam do tego tematu i postanowiłam spróbować jeszcze raz. Trafiłam na "Bramy Światłości", które zachęciły opisem i cudowną okładką. Tym razem się nie zawiodłam. To był strzał w dziesiątkę.
Pan odszedł, a Archanioł Gabriel przejął władzę w królestwie. On i wtajemniczeni w całą sprawę nie mogą dopuścić do rozprzestrzeniania się tej informacji. Historia rozpoczyna się, gdy pewna skrzydlata wraca z wyprawy i oznajmia, że wie, gdzie przebywa Stwórca. Królestwo organizuje ekspedycję w nieznane Strefy Poza Czasem, której dowódcą zostaje Daimon Fery, Anioł Zagłady. Cóż, nie tylko Pan zrobił sobie wolne. To samo postanawia zrobić Lucyfer, nazywany Lampką.

 

W tej książce nie ma jednego głównego bohatera. Co jakiś czas wracamy do rozterek Gabriela albo Asmodeusza. Uwielbiam jego teksty, które potrafiły rozśmieszyć mnie do łez. Daimon to chyba najbardziej zaskakująca postać w całej historii. W niektórych momentach staje się całkowicie bezradny. Często wdaje się w dziecinne przepychanki słowne z Seredą. Gdyby nie Piołun, już dawno by nie żył. Jedyną postacią, która mi się nie podoba, jest Sereda. Niby świetlista z dobrego rodu, wielkiej klasy podróżniczka i fachowiec w swojej dziedzinie, a zachowuje się jak dziecko. Moją uwagę przyciągnął Lucyfer. Żałuje buntu i ma urazę do Stwórcy, który nie dał mu się nawet wytłumaczyć. To, co zrobił, zaskoczyło mnie i nigdy bym nie pomyślała o takim rozwiązaniu. Powiem tyle: biedny Asmodeusz.
 
Najbardziej podoba mi się to, że bohaterowie są bardzo podobni do ludzi. Mają wewnętrzne rozterki, doświadczają stresu, a co najlepsze, wychodzą z przyjaciółmi na piwo. Często są nieufni, tak samo jak ludzie. Tak samo jak my popełniają błędy, mają gorsze i lepsze dni. To pomogło mi wczuć się bardziej w historię.

 

Do plusów zaliczę także okładkę. To istne cudo. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.

 

 

Nie mam się do czego przyczepić, a to się rzadko zdarza. Dialogi bohaterów rozśmieszały mnie do łez, tak samo jak część opisów. Z chęcią czytałam kolejne strony. Jeśli szukasz przyjemnej lektury i oryginalnej fabuły, ta jest idealna dla ciebie. Pozostaje mi tylko zabierać się za czytanie drugiego tomu, którego recenzja pojawi się niedługo.
LostGirl
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/bramy-swiatosci-tom-1-mai-lidii.html

"Rozproszenie" Kimberly McCreight [OUTLIERSI #2]

Autor: Kimberly McCreight
Tytuł: Rozproszenie
Cykl: Outliersi, tom 2
 
 
Po przeczytaniu pierwszego tomu długo wyczekiwałam drugiego. Jednak pod natłokiem innych książek totalnie zapomniałam o tej serii. Dopiero kiedy natrafiłam na nią w Empiku, przypomniałam sobie o niej. Miałam duże wymagania co do kolejnej części. Oczekiwałam czegoś mocnego, równie dobrego, jednak trochę się zawiodłam. 
Po wydarzeniach w Maine życie Wylie nadal się nie układa. Jedyne, co pomaga jej przetrwać, to poznawanie swojego talentu - umiejętności czytania uczuć. Nie jest to łatwe dla kogoś, kto od zawsze ignorował własne. Jednak nie tylko ona ma problemy. Jasper ciągle obwinia się za to, co się stało z Cassie. Po otrzymaniu wiadomości od niego dziewczyna próbuje uciec. Dowiaduje się, że agenci przyszli tylko ją przesłuchać. Ojciec bohaterki odmawia rozmowy bez obecności prawnika, dzięki temu pozbywa się niemile widzianych gości. 
Nie lubię wymieniać, co mi się nie podoba, ale w tym wypadku nie mam wyjścia. W recenzji pierwszego tomu napisałam, że główna bohaterka przypadła mi do gustu, w tej części jednak totalnie zmieniam zdanie. Irytowała mnie do granic możliwości swoim zachowaniem (atakowanie ludzi bez powodu, przez co drugi raz została nafaszerowana lekami). Uwaga była poświęcona głównie jej, co mnie również denerwowało. Kurczę, przecież jest tu też Jasper, który również przeżył drastyczne wydarzenia. Za to, by nie krytykować cały czas, mogę pochwalić autorkę za postacie drugoplanowe pojawiające się w dalszych rozdziałach. Do plusów zalicza się również okładka, która nadaje tajemniczego klimatu i zachęca do czytania. Zapomniałabym o zakończeniu - zaskoczyło mnie totalnie i sprawiło, że mam tysiące pytań w głowie. Dzięki niemu mogę zapomnieć o minusach książki 
 
Podsumowując, książka jest naprawdę okay. Wciąga i potrafi zaskoczyć. Teraz pozostaje mi tylko czekać na trzeci tom. Polecam ją fanom serii oraz wszystkim tym, którzy lubią zaskakujące zakończenia. 
LostGirl
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/rozproszenie-kimberly-mccreight.html

Piłka nożna i tajemnicze zbrodnie - "Wyśniona jedenastka" Pawła Fleszara

Autor: Paweł Fleszar
Tytuł: Wyśniona jedenastka
Liczba stron: 404

 

Sięgacie czasem po kryminały? Lubicie piłkę nożną? A co powiecie na połączenie tych dwóch w jednej powieści? Będą też pościgi, porwania, tajemnicze zaginięcia, trochę historii futbolu oraz ciekawy wątek miłosny. Wprost idealna lektura na czas mundialu!
Jak powinna wyglądać idealna randka? Cóż... natknięcie się na trupa w trakcie wspólnego spaceru z pewnością nie jest czymś, co umieścilibyśmy w wymarzonym scenariuszu. Tyle że właśnie to przytrafiło się Maćkowi i Karolinie. On - dziennikarz sportowy, ona - studentka anglistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Chyba nic tak nie zbliża ludzi jak znalezienie topielca z rozciętym gardłem. W dodatku para szybko się przekonuje, że to dopiero początek dziwnych zdarzeń. Tajemnice i niebezpieczeństwa odtąd zagoszczą w ich życiu na stałe.
"Wyśniona jedenastka" rozpoczyna się bardzo mocnym akcentem. Jeśli nie lubicie przydługich opisów i powolnego wprowadzania czytelnika w klimat powieści, możecie od razu porzucić swoje obawy. Zamiast tego już na samym początku dostajemy intrygującego trupa (ale nie zdradzę Wam, co w nim jest takiego szczególnego, musicie przekonać się o tym sami). Wraz z rozwojem akcji robi się coraz ciekawiej. Wciąż pojawiają się kolejne pytania, tajemnice mnożą się jak grzyby po deszczu, a do tego robi się naprawdę groźnie. Nasi bohaterowie są bacznie obserwowani, a źli ludzie nie cofną się przed niczym, by zdobyć to, czego pragną. 
 
Narracja prowadzona jest z perspektywy dwojga bohaterów - Maćka, dziennikarza sportowego oraz Agnieszki, zawodniczki drużyny siatkarskiej. Ich relacje przeplatają się, przedstawiając czytelnikowi ciąg niezwykłych wydarzeń, jakie miały miejsce w roku 2004 i 12 lat później. Tego typu zabieg wydał mi się dość ryzykowny. Przeskakując wciąż od jednego narratora do drugiego, od roku 2004 do 2016 i z powrotem, pogubić się nie jest trudno. Ale - o dziwo - w tym przypadku tak się nie stało. Historia opowiedziana przez Pawła Fleszara okazała się tak wciągająca, że bez większych problemów udawało mi się śledzić poczynania bohaterów. Za to końcówka zaskoczyła mnie na tyle, że dopiero po kilku chwilach intensywnej analizy zdołałam jakoś poradzić sobie z mętlikiem, jaki wywołała w mojej głowie.
Z ogromną przyjemnością zagłębiałam się w kolejne rozdziały "Wyśnionej jedenastki". Ta opowieść wciągała i trzymała w napięciu od początku do końca, intrygując kolejnymi zagadkami i bawiąc akurat takim rodzajem humoru, który szczerze uwielbiam. W pakiecie dostałam oryginalne dialogi i nieprzewidywalną fabułę z zakończeniem tak pokręconym, że w życiu bym go nie odgadła. Czytałam tę książkę z zapartym tchem, gniewając się jednocześnie na autora za każdym razem, gdy przerywał w najbardziej emocjonującym momencie, by oddać głos drugiemu narratorowi. Nawet przydługie niekiedy monologi Maćka nie zdołały zniechęcić mnie do dalszej lektury. Naprawdę było warto. 
 
Szczerze polecam miłośnikom kryminałów i wielbicielom piłki nożnej, a także wszystkim tym, którzy lubią spędzić czas z dobrą książką.
 
 
Za możliwość przeczytania powieści serdecznie dziękuję Autorowi!
 
"Wyśnioną jedenastkę" możecie pobrać tutaj (za darmo):
 
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/pika-nozna-i-tajemnicze-zbrodnie.html

Pojedynki, porwania, pościgi i prawdziwa miłość - "Narzeczona księcia" Williama Goldmana

Autor: William Goldman
Tytuł: Narzeczona księcia
Liczba stron: 480
Wydawnictwo: Jaguar


Młodemu chłopcu, cierpiącemu z powodu zapalenia płuc, ojciec zaczyna czytać pewną historię. Pełna akcji, pojedynków szermierczych, porwań, podstępów i niezwykłych przygód zapada mu głęboko w pamięć i staje się jego najukochańszą książką. Po latach, już jako dorosły mężczyzna, pragnie, by poznał ją również jego 10-letni syn. Jakie jest jego zdziwienie, gdy odkrywa, że ojciec czytał mu wyłącznie wybrane fragmenty, oryginalna opowieść jest o wiele dłuższa, a sceny akcji przeplatają nudne, ciągnące się w nieskończoność opisy. William Goldman nie mógł tego tak zostawić. Skrócił dzieło Morgensterna, pozostawiając to, co najciekawsze. Tak narodziła się "Narzeczona księcia" w wersji, po którą możecie sięgnąć i Wy.
W królestwie Florenu mieszka piękna, choć dość zaniedbana młoda dziewczyna. Prowadzi proste życie, pomagając rodzicom na farmie i rozwożąc mleko po wsi. Mnóstwo czasu spędza ze swoim koniem (o imieniu Koń), nie przejmując się zbytnio higieną czy nauką. Nagle uświadamia sobie, że darzy zatrudnionego u nich parobka prawdziwą miłością, tak silną, że nic nie zdoła stanąć jej na drodze. Gdy wyjawia mu swe uczucia, on oznajmia, że kocha ją już od dawna, po czym wyrusza do Ameryki, by się wzbogacić i zarobić na ich wspólne życie. W oczekiwaniu na ukochanego Buttercup zaczyna dla odmiany dbać o siebie, dzięki czemu pnie się coraz wyżej w rankingu najpiękniejszych kobiet świata. Tymczasem docierają do niej tragiczne wieści - Westley zginął zamordowany przez piratów. Zdruzgotana dziewczyna postanawia, że już nigdy więcej się nie zakocha. Mimo to zgadza się poślubić księcia Humperdincka. Tuż przed ślubem narzeczona zostaje porwana przez trzech mężczyzn - podstępnego Sycylijczyka Vizziniego, hiszpańskiego szermierza Iniga oraz tureckiego olbrzyma Fezzika. Ich tropem zaś podąża tajemniczy człowiek w czerni...
Dzieło Morgensterna do typowych z pewnością nie należy. Najmocniej wyróżnia się styl autora, który postanowił zaserwować czytelnikom satyrę powieści przygodowej z elementami fantasy i science fiction. W rezultacie dostajemy dość nieporadnych bohaterów i masę przedziwnych dialogów. Ile razy można przedstawiać się przeciwnikowi w trakcie tego samego pojedynku i mówić, by gotował się na śmierć? Wydawałoby się, że jeden raz wystarczy, ale Inigo ewidentnie ma inne zdanie na ten temat. Fezzik, choć ogromny i niespotykanie silny, przez większość czasu jest jednocześnie zagubiony niczym dziecko we mgle. Nie boi się śmierci, rekinów ani walki z bandą Brutali, ale odczuwa paraliżujący strach na samą myśl o... wodzie dostającej mu się do nosa. Zaś sama historia Buttercup i Westleya sprawia wrażenie jeszcze bardziej nierealnej niż baśń. A wiecie, co zaskoczyło mnie najbardziej? Ta powieść była nie tylko dziwna (momentami wręcz absurdalna), ale również ogromnie zabawna i naprawdę wciągająca. A fragmenty dodane przez Williama Goldmana jeszcze dodawały jej uroku. Dzięki nim dowiadujemy się, co postanowił pominąć i dlaczego, poznajemy także okoliczności powstania tej skróconej wersji. Co więcej, do tego wydania dołączono pierwszy rozdział "Dziecka Buttercup" (również skrócony), w którym autor opisał dalsze losy bohaterów.
"Narzeczona księcia" to powieść bardzo specyficzna. Chociaż nie brak w niej wartkiej akcji, a niebezpieczeństwa czyhają na naszych dzielnych bohaterów na każdym kroku, styl autora nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie absurdalne dialogi i dziwaczne komentarze niezmiennie doprowadzały do śmiechu, jednak zdaję sobie sprawę, że niektórych czytelników mogą po prostu irytować. Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, pamiętajcie proszę, że Morgenstern postawił tutaj na satyrę. Nie liczcie więc na typową historię miłosną ani na zwykłą powieść przygodową. To o wiele, wiele więcej (w oryginalnej wersji nawet dosłownie, ale cieszy mnie brak szczegółowych opisów pakowania i rozpakowywania bagaży czy eseju o floreńskich drzewach). Wszystkim tym, którzy czują się gotowi, serdecznie polecam :)
Zuzanna
 
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/06/pojedynki-porwania-poscigi-i-prawdziwa.html

Szczere do bólu eseje o macierzyństwie - "Liga (nie)złych mam" Avital Norman Nathman

Autor: Avital Norman Nathman
Tytuł: Liga (nie)złych mam
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Kobiece

 

Mit Idealnej Matki otacza (i osacza) nas z każdej strony. Atakuje wizerunkiem kobiety, która perfekcyjnie wywiązuje się ze wszystkich swoich obowiązków, tych rodzinnych i tych zawodowych, a przy tym znajduje jeszcze czas, by zadbać także o siebie. Zawsze nienagannie ubrana i umalowana, a u jej boku dzieci grzeczne niczym aniołki. Gotuje tylko zdrowe, organiczne posiłki, udziela się w przeróżnych komitetach i klubach. Nigdy się nie irytuje, nie traci cierpliwości i zawsze, ale to zawsze, podejmuje właściwe decyzje. Brzmi znajomo?
36 kobiet, z których żadna nie nazwałaby siebie matką idealną, postanowiło podzielić się ze światem swoimi sposobami na macierzyństwo. I chociaż każda historia składająca się na "Ligę (nie)złych mam" jest inna, łączy je jedno, bardzo ważne przesłanie: Mit Idealnej Matki to zło. Dlaczego? Bo nikt nie jest idealny. Cokolwiek zrobisz, jakiegokolwiek wyboru dokonasz na swojej drodze, nigdy taka nie będziesz. Zawsze znajdzie się ktoś głęboko przekonany, że robisz coś źle i nie zawaha się wytknąć ci tego. Twoje dziecko jest marudne albo urządza scenę w sklepie - jesteś złą matką. Chce jeść tylko niezdrowy makaron z serem - jesteś złą matką. Pozwalasz mu oglądać telewizję albo wychodzisz często z domu i zostawiasz je pod opieką kogoś innego - jesteś złą matką. Każdy powód jest dobry, a Wojny Mamusiek trwają w najlepsze, napędzane iluzją doskonałości. Autorki esejów mówią: dość! Dzieląc się szczerze swoimi doświadczeniami, przyznając do błędów i porażek, przywracają wiarę w nasze rodzicielskie kompetencje. Matkę idealną zastępują matką wystarczająco dobrą, rezygnując z pogoni za nierealnym mitem. Kierują się sercem, wyznaczając własne ścieżki i definiując na nowo pojęcie dobrego macierzyństwa.
Promowana wszędzie wokół perfekcja zdecydowanie nie działa na nas dobrze. Widząc, że ktoś ze wszystkim może radzić sobie lepiej, zaczynamy zwykle kwestionować swoje kompetencje. A jeśli dodatkowo sprawia wrażenie, jakby przychodziło mu to z łatwością, podczas gdy od nas wymaga niemałego wysiłku - wątpimy w siebie jeszcze bardziej. Dodajmy do tego jeszcze ciągłe osądzanie, krytyczne komentarze, nieprzychylne spojrzenia i całe mnóstwo "dobrych" rad... Pragnąc być idealną matką, skazujemy się na masę niepotrzebnego stresu, a cel tak czy inaczej pozostaje nieosiągalny. A matka wystarczająco dobra? O ile nie zdołamy przestać się przejmować opiniami innych ludzi, i tak mamy przerąbane. Wszystko, cokolwiek zrobimy lub powiemy, może przez kogoś zostać uznane za niewłaściwe. Jeśli dbamy o swój wygląd, na pewno poświęcamy swoim pociechom zbyt mało uwagi, a jeśli czujemy się i wyglądamy jak zombi... cóż, tym bardziej nie mamy co oczekiwać pozytywnych reakcji. Nawet fakt, czy rodzimy naturalnie czy przez cesarskie cięcie, może dla kogoś stanowić wyznacznik dobrej lub złej matki. To absurdalne, bo przecież nie zawsze wybór należy do nas, ale w takich smutnych czasach przyszło nam żyć.
"Liga (nie)złych mam" to książka, którą powinna przeczytać każda matka. Zwłaszcza ta zagubiona, samotna, przytłoczona obowiązkami i wiecznie niewyspana. W znoszonych dresach, bez makijażu, wciąż zastanawiająca się, co jest z nią nie tak, bo wszystko przychodzi jej z takim trudem. Ta lektura otworzy jej oczy i doda sił. Uświadomi, że jest wystarczająco dobra i nie musi się zadręczać nieosiągalną perfekcją. Wszystkim pozostałym ten zbiór oryginalnych, przystępnie napisanych esejów pokaże fragmenty prawdziwego macierzyństwa, bez idealizowania i przekonywania, że istnieje jakaś jedna jedynie słuszna recepta na dobre rodzicielstwo. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Polecam z całego serca!
Zuzanna
 
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu :)
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/05/szczere-do-bolu-eseje-o-macierzynstwie.html

"... wszystko, co mogłoby się zdarzyć, zdarzyło się" - "Milion światów z tobą" Claudii Gray [FIREBIRD #3]

Autor: Claudia Gray
Tytuł: Milion światów z tobą
Cykl: Firebird, tom 3
Liczba stron: 416
Wydawnictwo: Jaguar
Premiera: 24 stycznia 2018
 
Po dwóch pierwszych tomach - "Tysiąc odłamków ciebie" i "Dziesięć tysięcy słońc nad tobą" - przyszedł wreszcie czas na ten ostatni, zamykający trylogię Firebird Claudii Gray. Problemy bohaterów jeszcze się nie skończyły, a stawką w walce nie jest już tylko Paul, ale cały multiwszechświat. Przed Marguerite zadanie rodem z Mission Impossible. Czy uda jej się ocalić wszystkie swoje wersje i uratować ich światy przed zagładą?
Główna bohaterka "Miliona światów z tobą" nie ma ani chwili wytchnienia. Gdy tylko wraca do domu, zaraz musi znów wyruszyć w drogę. Tym razem jednak stawka jest o wiele wyższa. Triad nie zawaha się przed niczym, byle tylko postawić na swoim. Nawet jeśli oznacza to szantaż, morderstwa czy unicestwienie całych wszechświatów. Gotowi poświęcić miliony istnień, bez gwarancji powodzenia swojego planu, stają się coraz bardziej okrutni i niebezpieczni. Marguerite i jej najbliżsi robią wszystko, co w ich mocy, by pomieszać im szyki, lecz w tym nierównym wyścigu czas działa na ich niekorzyść, a w starciu ze Złą mają marne szanse na zwycięstwo.
Tak jak w poprzednich tomach fabuła skupiała się w ogromnej części na wątku romantycznym i relacji pomiędzy Marguerite a Paulem, tak tutaj proporcje nareszcie się odwróciły. Już od pierwszej strony autorka wrzuca nas w wir wydarzeń, w sam środek sceny przyprawiającej o szybsze bicie serca. A potem jest jeszcze lepiej. Akcja gna w zawrotnym tempie, zwalniając tylko na krótkie chwile, a i wtedy bezustannie towarzyszy nam niepokój i świadomość ciągłego zagrożenia. Razem z bohaterką odwiedzamy kolejne światy - niektóre z nich zdążyliśmy już wcześniej poznać, do innych zawitamy po raz pierwszy - nie liczcie jednak na dokładne zwiedzanie. Pościg cały czas trwa, każde uniwersum trzeba uratować, ale by tego dokonać, trzeba przecież pozostać przy życiu. Kiedy Zła obiera sobie za cel każdą Marguerite, w każdym świecie, i zawsze jest o krok przed nią, uniknięcie jej pułapek staje się nie lada wyczynem.
Powieść "Milion światów z tobą" bezsprzecznie podobała mi się najbardziej spośród całej trylogii Firebird. Działo się naprawdę dużo, a dzięki temu niezwykle trudno było mi się oderwać od lektury. Kolejne rozdziały czytałam bardzo szybko, wręcz je pochłaniałam, choć z drugiej strony szkoda mi było skończyć tę historię i rozstać się z jej bohaterami, tym razem już na dobre... Jeśli macie już za sobą poprzednie tomy, koniecznie sięgnijcie również po ten. A jeśli nie, może warto to zmienić? Zwłaszcza dla tego emocjonującego, pełnego akcji finału. Polecam!
 
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Jaguar!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/05/wszystko-co-mogoby-sie-zdarzyc-zdarzyo.html

Witajcie w mieście magów! - "Dom Wschodzącego Słońca" Aleksandry Janusz-Kamińskiej

Autor: Aleksandra Janusz-Kamińska
Tytuł: Dom Wschodzącego Słońca
Cykl: Miasto magów, tom 1
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Uroboros
Premiera: 4 kwietnia 2018
 
W Farewell nic nie jest takie, jak się wydaje. Eunice Wight to z pozoru zupełnie przeciętna gimnazjalistka. Za sprawą gry komputerowej jej życie ulega diametralnej zmianie. Nagle upomina się o nią świat, którego istnienia nigdy nie podejrzewała. Wśród magów, wampirów, szczuroludzi i demonów słabe oceny stają się najmniejszym z jej problemów.
Eunice kiepsko radzi sobie w szkole. Buntowniczo nastawiona do całego świata, woli wszelką wiedzę zdobywać samodzielnie, co oczywiście rodzi konflikty. Dziewczyna zdaje się jednak mieć pewien ukryty talent. Odkąd trafiła na grę Silver Tower, z zapałem rozwiązuje zagadki logiczne, rysując skomplikowane figury. Figury niemożliwe, składające się w czwartym wymiarze. Ale zagadki to jedno, a lewitujące pokrywki od słoików to już zupełnie inna bajka. Oszołomiona nastolatka wychodzi z imprezy, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Porwana przez szczuroludzi, trafia do świata pełnego magii i niebezpiecznych stworzeń, które od tej pory będą czyhać na jej życie.
Powieść Aleksandry Janusz-Kamińskiej porwała mnie już od pierwszych rozdziałów. Ale nie ma co się dziwić. Wystarczyło 50 stron, by bohaterkę porwano, próbowano sprzedać i zamordować. A do tego dowiedziała się nagle, że nie jest wcale zwykłą dziewczyną, ale magiem. Działo się sporo, akcja trzymała w napięciu, a z biegiem czasu robiło się coraz groźniej i mroczniej. Czytałam z zapartym tchem, śledząc uważnie losy Eunice i jej nowych przyjaciół. Sama bohaterka skutecznie przyciągała moją uwagę, zaskakując na każdym kroku. Zbuntowana, ale niezwykle lojalna i odważna, szybko zyskała moją sympatię. A zgrabnie wykreowanych bohaterów wciąż przybywało. Sarkastyczny Timothy, tajemniczy Lloyd, odrobinę irytujący Gabriel, potężny Krzysztof Podróżnik, groźny Julius... W zasadzie każda pojawiająca się postać miała w sobie coś szczególnego, każda stanowiła odrębną zagadkę.
"Dom Wschodzącego Słońca" oczarował mnie ciekawie poprowadzoną fabułą, licznymi zwrotami akcji, wyjątkowymi bohaterami oraz intrygującą koncepcją rzeczywistości. Mamy tu nie tylko świat zwyczajny i nadnaturalny (istniejący w wielu wymiarach), ale również Świat Mitów, Świat Opowieści czy Ponadsieć, co daje autorce wprost nieograniczone możliwości działania. Podobało mi się ogromnie i czekam na więcej. W Farewell tajemnic nie brakuje, więc liczę na naprawdę dobrą kontynuację. Polecam!


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros!

Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/05/witajcie-w-miescie-magow-dom.html

"Niewinna" Whitney G. [DOMNIEMANIE NIEWINNOŚCI #2]

Autor: Whitney G.
Tytuł: Niewinna
Cykl: Domniemanie niewinności, tom 2
Liczba stron: 120
Wydawnictwo: Kobiece
Premiera: 15 marca

 

Dajecie czasem drugą szansę serii, jeśli pierwszy tom zupełnie nie przypadł Wam do gustu? Po lekturze "Oskarżyciela" czułam się bardziej zniesmaczona niż zaciekawiona dalszymi losami bohaterów, ale skoro dalszy ciąg tej historii już stał na mojej półce... Zaryzykowałam i  nie żałuję, bo tym razem moje wrażenia były już o wiele lepsze.
 Kobieta, która pojawiła się niespodziewanie pod koniec pierwszego tomu, wcale nie zamierza tak szybko zniknąć z życia Andrew. Koniecznie chce z nim o czymś porozmawiać, choć ten nie ma na to najmniejszej ochoty i bezceremonialnie odrzuca każdą próbę kontaktu z jej strony. Tymczasem relacja z Aubrey powoli się rozwija i... komplikuje. Spędzają wspólnie coraz więcej czasu, a co za tym idzie, poznajemy mężczyznę nieco bliżej. Dziewczyna niestrudzenie zasypuje go pytaniami o przeszłość i rodzinę, starając się odkryć skrywaną przez Andrew tajemnicę.
Co zmieniło się na plus w porównaniu do pierwszego tomu? Przede wszystkim więcej się dzieje. Autorka poza serwowaniem nam oczywistych w tym wypadku scen erotycznych, zaczyna wreszcie rozwijać także inne wątki. Dowiadujemy się troszkę więcej o Andrew i jego przeszłości. Choć to i tak zaledwie garstka informacji, to jednak ciekawi coraz bardziej. Poznajemy rodziców Aubrey i dostajemy pewien wgląd w relacje łączące ich z córką, a do łatwych z pewnością nie należą. No i pojawia się pewna nowa postać, dzięki czemu ta część kończy się mocno intrygującym akcentem. Wprawdzie nadal jest wulgarnie, ale mam wrażenie, że już trochę mniej.
Po złych doświadczeniach z pierwszym tomem cyklu Domniemanie niewinności nie miałam wielkich nadziei, że nagle coś się zmieni na lepsze. Tymczasem Whitney G. zdołała pozytywnie mnie zaskoczyć. "Niewinna" nie tylko przyciąga piękną okładką i małą objętością, ale także intryguje, wprowadzając nowe wątki i powoli rozwijając te zasygnalizowane wcześniej. Nagle przestało być nudno i monotonnie, a gdzieś na horyzoncie zaczyna majaczyć naprawdę ciekawa historia. Choć autorka uchyla wreszcie rąbka tajemnicy, to jednak nadal pozostaje wiele do odkrycia. Mam nadzieję, że zdoła zachować tendencję wzrostową i tom trzeci okaże się jeszcze lepszy.

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!

Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/05/niewinna-whitney-g-domniemanie.html

"Oskarżyciel" Whitney G. [DOMNIEMANIE NIEWINNOŚCI #1]

Autor: Whitney G.
Tytuł: Oskarżyciel
Cykl: Domniemanie niewinności, tom 1
Liczba stron: 128
Wydawnictwo: Kobiece
Premiera: 15 marca 2018

 

 
Na dobrze napisany romans czy erotyk nie tak łatwo trafić. Do tej pory szczęście raczej mi dopisywało. Świeżo po lekturze "Oskarżyciela" Whitney G., pierwszego tomu serii Domniemanie niewinności, mam jednak wrażenie, że moja dobra passa w tej sferze właśnie się skończyła...
Andrew Hamilton to jeden ze wspólników w prestiżowej firmie prawniczej. 32-letni mężczyzna namiętnie przesiaduje na portalu randkowym, szukając przygód na jedną noc. Po owianych tajemnicą wydarzeniach sprzed 6 lat stara się nie nawiązywać z nikim głębszych relacji. Nie żeby sprawiało mu to jakikolwiek problem. Sytuacja niespodziewanie ulega zmianie, gdy na forum branżowym poznaje Alyssę. Z początku rozmawiają jedynie na tematy służbowe, lecz z czasem zaczyna ich łączyć pewnego rodzaju przyjaźń. Andrew nalega na spotkanie, ale kobieta z jakiegoś powodu się na nie nie zgadza. Tymczasem firma Hamiltona ogłasza nabór stażystów, a mężczyzna bierze udział w rozmowach z kandydatami. Wśród nich rozpoznaje Alyssę... a raczej Aubrey, bo tak brzmi jej prawdziwe imię. W dodatku nie jest wcale prawnikiem, tylko studentką. Zszokowany i wściekły, że przez cały czas ukrywała przed nim prawdę, postanawia się zemścić.
 
Fabuła powieści Whitney G. zapowiadała się całkiem intrygująco, co przesądziło o mojej decyzji, by po nią sięgnąć. Zachęcająco prezentowała się też okładka, o dziwo nie eksponująca agresywnie żadnego sześciopaka. I chociaż muszę przyznać, że zaciekawiło mnie, jaka tajemnica kryje się w przeszłości Andrew, a Aubrey ma swoje dobre momenty, na tym kończą się dla mnie plusy "Oskarżyciela". Sama postać Hamiltona wydała mi się raczej odrzucająca. Przystojny, ale zadufany w sobie, zimny, a przy tym władczy i prymitywny. Typ w guście masochistek, które lubią być źle traktowane. Uroku osobistego nie miał za grosz i wkurzał mnie prawie za każdym razem, gdy tylko zaczynał mówić. Wulgarny język powieści również nie wywarł na mnie dobrego wrażenia.
Ostatecznie największymi zaletami "Oskarżyciela" Whitney G. okazały się dla mnie ładna, subtelna okładka i... niewielka objętość książki. Czyta się ją naprawdę błyskawicznie i jestem autentycznie wdzięczna autorce, że nie przedłużała niepotrzebnie mojej udręki. Schematyczne postaci, przewidywalna akcja (no dobrze, na samym końcu małe zaskoczenie jednak było) i wulgarny język jak na razie zniechęciły mnie do lektury kolejnych tomów serii. Dam jej jeszcze jedną szansę, bo na półce czeka "Niewinna" (tom 2), ale aktualne wrażenia nie nastrajają mnie zbyt optymistycznie. Nie polecam, chyba że szukacie czegoś lekkiego, krótkiego i bezrefleksyjnego.
 
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Źródło materiału: http://ogrodksiazek.blogspot.com/2018/04/oskarzyciel-whitney-g-domniemanie.html

Teraz czytam

Clovis LaFay Magiczne akta Scotland Yardu
Anna Maria Lange
Pani Furia
Grażyna Plebanek